Laguna na pograniczu Beninu i Togo jest przepiękna. Mogłaby być jeszcze piękniejsza gdyby nie to,
że znalazł tutaj swoje miejsce „morski terminal naftowy”. To największe centrum
nielegalnego przerzutu benzyny i ropy w tej części kontynentu.
Na wąskim pasku niestabilnego, czasami zalewanego przez morskie fale, terenu pobudowano wiaty z liści palmowych, niekiedy z betonu. Wszędzie błękitne beczki i żółte kanistry. Ilości nie do policzenia.
Najczęściej w nocy do przepływających statków podpływają łodzie z pustymi niebieskimi beczkami. Tam, na pełnym morzu beczki są tankowane wprost z pełnomorskich statków. Dokonywana jest transakcja. Płatność gotówką.
Potem wypełnione po brzegi błękitnymi beczkami łodzie wracają na lagunę. W beczce mieści się około pięciuset litrów paliwa.
Na niewielkim skrawku wąskiej plaży, między oceanem a stałym lądem, benzyna i ropa są przelewane
do mniejszych żółtych kanistrów. To w
tych pojemnikach benzyna będzie rozprowadzana. Trafia na rynek Beninu i przede wszystkim Togo.
W przypadku gdy transportowane paliwa przechodzą przez teren togijski służby graniczne interweniują i pobierają opłaty od nielegalnie przenoszonych kanistrów.
Czasami inkasują większe sumy od hurtowników. Wszystko to zależy od przypadku. Ogólnie rzecz biorąc nie przeszkadzają. Ryzyko musi być. Wszyscy się z tym liczą i nikt się przeciwko temu nie buntuje. Czasami trzeba zapłacić. Skoro pogranicznicy patrzą na cały ten „interes” to mają prawo też coś z tego mieć.
Oliwa na wierzch wypływa! Wszyscy o tym wiedzą. Tutaj widać to w postaci kanistrów i beczek wypełnionych benzyną i ropą unoszących się na wodzie. Formowane są z nich całe składy przypominające żółte węże. Takie pływające rurociągi. Kierowane są przez brodzącego w wodzie człowieka lub przez małą lódeczę. Trafiają na stały ląd. To hurt.
Znaczna część tych paliw już w zupełnie innym miejscu trafi do Togo. Punkt dystrybucji (niestety nie sfotografowany) znajduje się nieopodal, nad rzeką graniczną między Beninem a Togo, jakieś 300 metrów od posterunków policji. Nikt nic nie widzi, chociaż wszyscy wiedzą, że to dzielnica przemytników paliwa. Wszyscy przymykają oko. Dlaczego? Bo handel benzyną pozwala żyć. Nie tylko hurtownikom. Nie tylko służbom kontrolnym, ale wszystkim!
Na lagunę przybywają również mali handlarze i sprzedawcy. Czasami z zaledwie dwoma lub trzema kanistrami. Kupują tanie paliwo aby je odsprzedać w przydrożnym stoisku. Litr po litrze. Na butelki. Głównie do motorów. To pozwala im na przeżycie. O inną pracę trudno, a jak jest to wynagrodzenie nie pozwala na utrzymanie rodziny na najskromniejszym poziomie. Sprzedaż benzyny ich ratuje. Pozwala na skromną egzystencję w naftowych oparach .
Okolica to jeden wielki zbiornik paliwa. W każdym obejściu pełno beczek. Do zapachu wszyscy są przyzwyczajeni. Kanistry, beczki, kanistry, beczki i tak w nieskończoność. Ziemia nasączona jest ropą i benzyną. Woda też pewnie zanieczyszczona. A mogło tu być tak pięknie. Mogliby przyjeżdżać turyści, mieszkać w hotelach, jeść w restauracjach, podziwiać folklor. Nic z tego!
A jest szansa na reportaz z tych pieknych nieskazonych miejsc?
OdpowiedzUsuńPani Nać Kochana, Dla Pani to specjalnie na wycieczkę się udam aby kilka zdjęć zrobić. Zrobi się. Tylko wtedy o czym tu pisać? - że ładnie???? Coś się musi dziać. Poszukam, posłucham,może się będzie działo.
OdpowiedzUsuńTak, ja poprosze zdjecia ladnej Afryki. Dla rownowagi. Moga byc bez komentarza.
OdpowiedzUsuń